Przed wyjazdem z wyspy porozumieliśmy się z poznaną wcześniej parką Chińczyków,że bierzemy z portu w Kuala Besut wspólnie taksówkę.Z tego powodu, że oni wsiedli do innej łodzi a my naszą popłynęliśmy jeszcze na Besar zabrać kilka osób umowa była taka, że czekamy na siebie po przybyciu na ląd.Chyba Chińczycy spanikowali, że nas za długo nie ma i ruszyli w dalszą trasę zostawiając nas na lodzie.Na szczęście płynął z nami szwajcarski student z Singapuru to koszty ponad godzinnej jazdy się rozłożyły.Wiedzieliśmy, że dopadniemy ich jak nie na lotnisku to w samolocie.I dopadli, ale oni nas z przeprosinami prawie na kolanach to im odpuściłem mowę.
Student okazał się wiernym kompanem, bo poszedł z nami do knajpy naprzeciw lotniska i udało mu się przekonać obsługę, aby przygotowała nam potrawy pożądane, ale nieobecne w menu.
Do KL (miejscowi używają skrótów, jada do BB a nie do Bielska –Białej) z godzinnym opóźnieniem.Rzuciliśmy w hotelu plecaki w kąt schodzimy do recepcji a tu znowu nasi Chińczycy, tyle hoteli w mieście a oni akurat do naszego (teoria spisku).Już nas nie zdziwi jak jutro spotkamy ich na lotnisku a następnie w Londynie i Katowicach.Powoli przyzwyczajamy się do ich obecności.Zastanawiamy się czy aby oni wogóle istnieją czy może są tylko w naszych głowach?
Później pognaliśmy do Chinatown na nocny targ.Poza wszechobecną tandetą i takim sobie jedzeniem nic ciekawego.
Czy wiecie jaka jest ulubiona rozrywka Malajów w stanie Kelantan (to w tym stanie są wyspy Perhentian) ? Wirowanie bąków! Skojarzenia mamy jednoznaczne.Bąki (pamiętacie z dzieciństwa takie grające?) o wadze 5,5kg są rozrywką wymagającą znacznej siły i zręczności.Sąsiadujące ze sobą wsie często organizują zawody w których udział bierze około 500 osób.Sa dwa rodzaje zawodów: konkurs uderzania bąków oraz konkurs wirowania.W pierwszych zawodach każda z drużyn stara się przewrócić bąka przeciwnika, zaś w drugim konkursie zwycięzcą zostaje zawodnik, którego bąk kręcił się najdłużej – rekordziści potrafią rozkręcić bąki nawet na dwie godziny lub dłużej.