zastanawialismy się czy zatoka ha long będzie wisienka na torcie, tak mocno rozreklamowana jako najwieksza atrakcja wietnamu, poczatkowo chcielismy przeznaczyc na nia dwa dni ale w czasie podrozy pod wplywem min opinii spotkanych backpapersow zostawiliśmy tylko jeden,pogoda tez nie była do konca laskawa wiec wybor okazal się słuszny,duza popularnosc zatoka zawdzięcza filmowi Indochiny, dziesiątki malych wysepek wyrastających z morza,zatoczki,jaskinie ,wioska plywajaca ze szkola (klasa 1 i 2 ),jednym słowem romantyczna idylla,rzeczywistość jest jednak inna, miejsce mocno skomercjalizowane z tlumami turystow (poza sezonem),dziesiatki statkow wycieczkowych pędzących na zlamanie karku w te same miejsca,postoj tu postoj tam ,tu proszę zdjecie ,tu rybka od lokalesa z lodzi do usmażenia,woda stojaca i brudna,mnóstwo pływających smieci,nabrzeża wysepek albo wybetonowane albo zamulone,nie będę wspominal o organizacji wycieczki w opcji dla vip bo nie warto,, jeśli kogos rajcuja tego typu miejsca to lepiej wybrac się na krabi do tajlandii,może wysepek troche mniej ale z białymi piaszczystymi plazam i turkusowa przejrzysta woda,
odwiedziliśmy bardzo fajna jaskinie wysoka na kilkanaście metrow z ciekawymi formami stalaktytow i stalagmitow i co z tego skoro oświetlono wszystkimi możliwymi kolorami reflektorow, totalny kicz i brak wyczucia,
patrzac na caly pobyt w tym kraju-fantastyczna przygoda,zobaczylismy wiele urokliwych miejsc,widoki zapierajace dech w piersiach,poznalismy ludzi ktorzy zyja troche z boku od cywilizacji,raczylismy podniebienia nowymi smakami, mozna smialo powiedziec-wietnam nas zauroczyl.